7/11/2011

G-A-P-O + Psychologia

Siedząc już dwa lata na uczelni zdążyłem przeprowadzić parę obserwacji (większość nieświadomych, poprzez zwykłe, codzienne kontakty) i mogę dojść do wniosku, że studenci uczelni medycznej (ale pewnie też i wszystkich innych uczelni) dzielą się na 
tzw. G-A-P-O:
*Geniusze
*Ambicjusze
*Przeciętniusze
*Olewusze

Student, który uzyskuje rangę GENIUSZA, po prostu wie wszystko. O cokolwiek byś się nie zapytał, on zawsze ma przygotowaną odpowiedź, nawet się nad nią nie zastanawia. Ledwo skończysz zadawać pytanie (ba! nawet nie dokończysz) on już odpowiada. Swój ogrom wiedzy zawdzięcza albo godzinom spędzonym nad książkami, albo super pamięci wspomaganej jakimiś technikami. Co najlepsze, GENIUSZ zazwyczaj jeszcze znajduje czas dla siebie (imprezy, spotkania, koła naukowe) i godzi to jakoś z uzyskiwaniem samych piątek, czwórek. Okazuje się, że GENIUSZY jeszcze można dodatkowo podzielić:
- GENIUSZ DO_RANY_PRZYŁÓŻ -> wie, że jest najlepszy, ale się z tym nie obnosi, każdą odpowiedź na postawione pytanie kończy słowami "ale nie jestem pewien", co znaczy, że i tak ma rację. 
- GENIUSZ BO_TO_JA_JESTEM_BOGIEM -> wie, że jest najlepszy i chce to zawsze i wszędzie pokazać. Każdą odpowiedź zaczyna słowami "Jak wyczytałem w BOCHENKU/TRACZYKU/STRAYER'RZE i dodatkowych książkach..", aby pokazać, że dla niego najtrudniejsze książki to nic, skoro jeszcze może czytać dodatkowe. Swoją odpowiedzią tylko utwierdzi Cię w przekonaniu, że nic nie umiesz i nie jesteś godzien studiowania na tej uczelni.

Oba typy GENIUSZY istnieją w dosyć licznej populacji i występuje tu zjawisko na zasadzie "równowagi dynamicznej", tudzież "odwracalności reakcji" -> jeden typ GENIUSZA potrafi przekształcić się w drugiego i odwrotnie, choć równowaga bardziej przesunięta jest w stronę DO_RANY_PRZYŁÓŻ. Okazuje się jednak, że BO_TO_JA_JESTEM_BOGIEM są bardziej widoczni, krzykliwi.Jednak nie spotkałem się z sytuacją, w której GENIUSZ, lub pozostale grupy specjalnie odpowiedziały źle na pytanie. Może muszę przeprowadzić dodatkowe obserwacje :) 

AMBICJUSZ wsytępuje w populacji niemal tak samo licznej, jak łącznie GENIUSZE. Student tej grupy stara się zostać GENIUSZEM i niektórym to wychodzi, a niektórym nie. Tak samo dużo spędzają czasu nad książkami, choć częściej oscylują w granicach ocen 3+/4+, nieważne, jakby się starali. Jest to najbardziej pokrzywdzona grupa studentów, ponieważ ambicje wygrywają tutaj dosyć często (acz nie zawsze) ze zdrowym rozsądkiem -> przeciętny AMBICJUSZ nie potrafi podzielić czas na "do nauki" i na "do zabawy" -> często tego pierwszego czasu jest za dużo. Często trawi też ich irracjonalny lęk o to, czy nie zostaną wyrzuceni z uczelni, bo "nie zdadzą jednego kolokwium w pierwszym terminie i to pociągnie za sobą kaskadę niezdawalności..". W tej grupie jakoś brak tak charakterystycznego podziału, jak wśród GENIUSZY.

Najwięcej jest jednak PRZECIĘTNIUSZY. Trójka, maksymalnie 3+ to wymarzone oceny danego studenta, a 4 i 5 wpadają tylko wtedy, gdy wcześniej zapowiedzieli to prorocy lub PRZECIĘTNIUSZ wbije się do jakiejś pracy grupowej, w której większość to GENIUSZE/AMBICJUSZE. Idealny stosunek praca/zabawa i nie tak wygórowane ambicje jak AMBICJUSZ skutkują w tym, że jest to 
najzdrowsza grupa studentów. Nie przejmują się, że od czasu do czasu wpadnie drugi termin, bo zaliczą go na swoje ukochane "dst". Jednak jest to też najbardziej szara grupa studentów -> raczej nigdzie się nie udzielają. 

OLEWUSZE stanowią dużo mniejszą grupę niż GENIUSZE/AMBICJUSZE. Student taki nie zalicza w pierwszym terminie, czasem też i drugim, rzadko pojawia się na zajęciach, dosyć często trzeba mu pomagać w nauce. Raczej nie warto pytać się takiego studenta o rzeczy związane z nauką, bo albo nie zrozumie, o co go pytasz, albo odpowie źle (z niewiedzy, a nie z wredności). Często na uczelnię medyczną dostał się z przypadku (akurat tak dobrze maturę napisał) lub "bo rodzice kazali". Jako, że jest to skrajna grupa studentów, podobnie jak w przypadku GENIUSZY, można tu wystosować dodatkowy podział:
- OLEWUSZ JAM_JEST_ŚWIADOM -> wie, że olewa naukę, choć w takim przypadku zakwalifikowanie go do OLEWUSZY może być trochę krzywdzące. Problemy rodzinne, praca, zły sposób nauki sprawiają, że temu człowiekowi po prostu nauka nie wychodzi, często też ma większe problemy, które go przytłaczają. Dlatego OLEWA naukę (i stąd zakwalifikowanie), a nie z powodu lenistwa. Często potrzebuje pomocy, ale na zasadzie nakierowania - w końcu sam się nauczy i zda. Równie często nadrabią dobrą miną.
- OLEWUSZ A_CHUJ_MNIE_TO_OBCHODZI -> nazwa całkowicie definiuje tą grupę społeczną. Wie, że olewa, ale robi to na własne życzenie. Jeżeli zaliczy w pierwszym terminie, to jest to jeszcze większy cud, jak 5 u PRZECIĘTNIUSZY. Tonie w ściągach, giełdach, kserówkach, ale nie świadczy to o jego zaangażowaniu w naukę, tylko o "ręce w nocniku", gdy zbliża się 
ostateczni termin. Warunek traktuje jako "tak bardzo lubiłem ten przedmiot, że chcę go jeszcze raz się uczyć". Często też jest pokrzywdzony, bo "to ten zły asystent/doktor jest wredny a ja na pewno napisałem na 3 z dwoma!". Jeżeli taki osobnik zapyta się Ciebie o pomoc, wykręć się/zaprzecz lub uciekaj, ale nigdy nie odpowiadaj twierdząco. Zazwyczaj prośba "pomożesz mi podczas koła?" będzie świadczyć o tym, że napiszesz 2 prace - swoją i jego, w tzw. międzyczasie.

A Ty, do której grupy się zaliczasz?

------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Na ostatnich zajęciach z psychologii mieliśmy dyskusję na temat osoby przewlekle chorej, czasem w obliczu śmierci. Zastanowiło mnie to, że tak trudny temat, jak poinformowanie samej osoby chorej lub rodziny o zbliżającej się śmierci, został potraktowany bardzo przedmiotowo : jeden, maks dwa slajdy. Jedyne, co z tego zapamiętałem, to słowa dr prowadzącego "każda 
negatywna reakcja pacjenta lub rodziny w waszym kierunku będzie świadczyć głównie o tym, że pacjent/rodzina nie mogą poradzić sobie z negatywnym przekazem tej informacji". 
Brak natomiast było rady na temat, jak sobie z taką sytuacją poradzić, nie dowiedziliśmy sie o żadnych technikach "rozmowy z pacjentem". Nie dowiedzieliśmy się, jak uspokoić pacjenta,rodziny, ale też i siebie.

Mam nadzieję, że w ciągu kolejnych 4 lat dowiemy się coś na ten temat więcej...

No comments:

Post a Comment