7/11/2011

Anatomia

Tak jak obiecałem, opiszę pokrótce, jak wyglądały zajęcia na pierwszym roku. 

Każdy pierwszoroczniak, nie tylko studiów medycznych, ma ten sam problem. Jak się przestawić na nowe tryby, gdzie nagle wszyscy wymagają, aby być nauczonym PRZED zajęciami, bo nagle może się okazać, że asystentowi zachce się zrobić kartkówkę - to jest główny problem. Drugim problemem natomiast jest ilość nauki, która, nie ukrywajmy, jest większa na kierunku lekarskim, niż na innych kierunkach. Jeżeli ktoś się na te "nowe tryby" szybko nie przestawi to ma dwa wyjścia : a) przestawić się jak najszybciej ; b) nie przestawić się i mieć nadzieję, że jakoś te 6 lat się pokona.  Ale o tych "trybach przetrwania" na kierunku lekarskim opowiem potem, jak będę omawiał, na jakie grupki dzielą się studenci.

Głównym przedmiotem na pierwszym roku jest anatomia. Długie zajęcia, widoczne w planie co drugi dzień (przypominam: na MOJEJ uczelni, szczegóły pomiędzy uczelniami mogą się różnić, ale sens pozostanie zawsze ten sam - po 6 latach wykształcić Turbodymomana, który wyleczy wszystko i wszystkich), zajmujące albo cały poranek, albo całe popołudnie.
Teoria głosi, że na każde ćwiczenie z anatomii student przychodzi przygotowany, bo może spodziewać się małego sprawdzianu albo na wejście, albo na wyjście z zajęć. 
Praktyka mówi, że nie zawsze człowiek przychodził przygotowany, albo nie zawsze te sprawdziany się odbywały.
Panuje w powszechnej wiadomości obraz, na którym widać studenta medycyny pochylającego się ze skalpelem nad świeżym, dosłownie 5 minut temu przywiezionym z chłodni, ciałem.
Otóż jest to NIEPRAWDA! Na znakomitej większości uczelni medycznych w Polsce, nasze preparaty (uczono nas tak mówić o tych ciałach, abyśmy się od początku uczyli takiej małej znieczulicy) są w opłakanym stanie.
Brak całego mięśnia, nerwu, zbyt krótkie naczynie krwionośne, trzustka kiedyś istniała, a nerkę można wyjąć i zamienić miejscami ze śledzioną.
Powody takiego stanu rzeczy są trzy:
1.Preparaty są STARE! Nasi asystenci mówili nam coś takiego: "oglądają Państwo zwłoki ok 80-letniego mężczyzny, który został zabity podczas II wojny światowej". Czyli, jak można łatwo obliczyć, KOMÓRKI tego preparatu mają łącznie (mamy rok 2011, II wojna skończyła się w 1945) 146 lat!! Nic dziwnego, że wygląda tak jak wygląda.
2.Niektórzy studenci sami niszczą preparaty. Po co? Aby "ta głupia arteria/nerw/mięsień/ciało suteczkowate" nie wystąpiło na sprawdzianie, egzaminie.  
3.Ludzie boją się oddawać swoje ciała na cele naukowe - co skutkuje w tym, że nie mamy nowych ciał i musimy się uczyć na starych, co nakręca spiralę punktu 1 i 2.

Wszystkie te 3 powody prowadzą do paranoi, w których np. asystent mówi "a teraz weźmy ten nerw i jeżeli położymy go tak i tak, to wtedy jest tętnicą i nazywa się arteria ulnaris, a jeżeli położymy go tak i tak, to wtedy jest żyłą i nazywa vena basilica". 

Innym mankamentem nauczania anatomii może być to, że ilość materiału, jaki jest do opanowania, jest OG-RO-MNY! Z czego tak na dobrą sprawę potem, w życiu klinicznym, będzie się wykorzystywać niewiele. "Po studiach dobrze jest, jeżeli lekarz pamięta gdzie jest triceps, a gdzie biceps" - usłyszeliśmy kiedyś od asystenta.  Nie jest to wina studenta, ani tym bardziej nauczycieli, ale właśnie wina ogromu materiału, jaki trzeba opanować. Pytają się nas głównie o 70 odgałęzienie jakieś tętniczki/nerwu i co ona unaczynia/unerwia (nie znaczy, że to nie jest ważne - są rzeczy dużo ważniejsze) a nie o to, np. gdzie leży trzustka, czy nerka, na jakiej wysokości, czy szukać z przodu, czy z tyłu ciała. Po prostu asystenci uznają to za oczywiste, a męczą naszą pamięć szczegółami o to, jaka jest standardowa odległość pomiędzy kolcami miednicy. 
I znów nie chodzi o to, że to nie jest ważne. Może to jest ważne, ale na takie szczegóły przyjdzie czas - na klinikach! 

To chyba wszystkie minusy. Pora na plusy.

Anatomia jest ciekawa! Naprawdę! Nie widziałem studenta na swoim roku, który narzekałby na ten przedmiot, pomimo ilości materiału do opanowania na jedno ćwiczenie. Bo gdzie indziej, niż na uczelni medycznej, człowiek będzie miał możliwość trzymania w ręku serca i płuca innego człowieka, bez żadnych konsekwencji. Więcej! Będzie mógł obejrzeć od środka, dotknąć, powąchać (choć głównie czuło się formalinę). 
Na anatomii można też było normalnie pogadać z innymi studentami, kiedy asystenci zostawiali nas "do pracy samodzielnej". Zazwyczaj praca samodzielna trwała ok. 30 minut, potem człowiek chodził po sali i gadał z innymi studentami. Dlaczego nie uczył się z preparatów? Bo tak naprawdę przejrzał już wszystko, co z rzeczy praktycznych było na ćwiczenie do nauczenia się, a rzeczy teoretyczne były już sprawdzane podczas odpytki, która nie zawsze się odbywała. 
Po jakimś czasie nawet było się przyzwyczajonym do wszechobecnej formaliny :) 

Przypominam jeszcze raz: na każdej uczelni są różne szczegóły - ogół jest ten sam.

Jakby ktoś był czymś więcej zainteresowany - komentarze są Wasze :)

Kolejna notka będzie o innym przedmiocie z I roku. 

No comments:

Post a Comment